Profil użytkownika bolekczyta
Film przyzwoity, ale tego reżysera stać na więcej
Inteligentna, dająca do myślenia rozrywka. Warto.
Coś w sam raz na odmóżdżenie.
Bardzo miłe filmowe zaskoczenie. Kino gangsterskie w najlepszym wydaniu. Klimat, świetne postaci, znakomici aktorzy (nawet w epizodach) i rewelacyjna muzyka. Na weekendowy wieczór jak znalazł.
Największą krzywdę temu filmowi wyrządza jego trailer. Po jego obejrzeniu widz (całkiem słusznie zretszą) może się spodziewać kina w rodzaju "Transportera", czy "Szybkich i wściekłych". Nic z tych rzeczy! Pełno bowiem w "Drive" ujęć długich, nastrojowych, w których kamera zagląda bohaterom głęboko w oczy. A może jeszcze głębiej. Warstwa sensacyjna fabuły ma charakter raczej pretekstowy. Bo w gruncie rzeczy to film o miłości niemożliwej i o tym, jak trudno odciąć się od przeszłości.
Wielką wartością filmu są aktorzy. I nie chodzi tu tylko o Goslinga i Mulligan. Nawet epizodyści tworzą tu aktorskie mini perełki. Plus świetna muzyka i dostajemy kawał solidnego, wcale nie-rozrywkowego kina.
Bardzo przyzwoita rozrywka nie obrażająca inteligencji widza. Przy okazji historia wielkiej miłości i opowieść o tym, jak dotknąć zła i pozostać czystym. Świetna kreacja Crowa plus bardzo smaczny epizod z Liamem Neesonem.
Świetna alternatywa dla dziecięcych animacji w amerykańskim stylu. Zupełnie inna wrażliwość, estetyka, tempo. Na seansie było ze 200 dzieci i większość z nich bardzo fajnie reagowała na ten film. Choć pewnie dziewczynkom podobał się nieco bardziej niż chłopakom. A więc: jeśli znudziły Ci się już Shreki, Toy Story, Auta i co tam jeszcze - śmiało możesz obejrzeć "Mój sąsiad Totoro". Nie pożałujesz;)
Bardzo przyzwoity film do obejrzenia z latoroślą w wieku 7-10 lat.
Genialne napisane i świetnie zagrane postaci. Plus piękna opowieść o utracie niewinności. Czegóż chcieć więcej?
W swojej klasie - całkiem dobry. Synowi się podobało, a i ja zbytnio nie cierpiałem podczas oglądania.
Inteligentna rozrywka dla małych i dużych. Ci pierwsi znajdują w "Megamocnym" wszystko, co lubią - wartką akcję, nietuzinkowych bohaterów i poczucie humoru. Ci drudzy też się pośmieją. A jak będą sprytni to wykorzystają "Megamocnego" do pogadania z dzieckiem o naturze Dobra i Zła oraz o tym, że w naszym życiu nic nie jest przesądzone. Najnowszy film Dreamworks zajmuje też pierwszą pozycję w kategorii "najbardziej rockwy sountrack w filmie familijnym".
Przeszkadzało mi, że pominięty został cały proces wychodzenia z alkoholizmu przez głównego bohatera. Ale jeśli przyjąć, że to film o dochodzeniu do prawdy o sobie, to zabieg uzasadniony.
Niemniej "Szalone serce" mnie rozczarowało. Za to kreacja Bridgesa lata świetlne powyżej moich oczekiwań:)
Genialnie osadzona w realiach Londynu i Paryża lat '60 historia o tym, że w życiu nie ma darmowych drinków ani dróg na skróty.
Bardzo fajny, rozrywkowy, "lekki" ale też inteligentny film o "walce o siebie". Okazuje się, że czasami może tu pomóc... gotowanie. Plus absolutnie rewelacyjna Meryl Streep i nadspodziewanie dobra Amy Adams.
Nie rozumiem dlaczego rodzimi krytycy (i niektórzy filmasterzy) zmiażdżyli ten film. To kawał skrajnie profesjonalnie zrealizowanego, widowiskowego kina rozrywkowego. Absolutne mistrzostwo w swojej kategorii. Jak będę chciał się po filmie zastanowić włączę DVD z Bergmanem. W przypadku najnowszego "Robin Hooda" nie oczekiwałem niczego więcej niż wartko opowiedzianej, ładnie sfotografowanej, nieprawdopodobnej historii. I film Scotta spełnił te wszystkie oczekiwania.
Jeśli nie wiesz, co znaczy sformułowanie "popychać akcje do przodu", po tym filmie się dowiesz. Jeśli spodziewasz się epickiego widowiska - zawiedziesz się.
Pomysł może i niezły. Niestety za dużo tu kalek, przewidywalności i braku logiki.
Fajna rozrywka na sobotni wieczór. Pod warunkiem, że się wyłączy logiczne myślenie. Ja "kupiłem" tę historię. Ale znam takich, co mocno się rozczarowali.
No i Downey jr. jest po prostu rewelacyjny.
Mafia odarta z romantyzmu "Ojca Chrzestnego", mitu "Chłopców z ferajny" i humoru "Rodziny Soprano". Widzimy mafijną codzienność i reguły nią rządzące: liczy się kasa, a ludzkie życie jest warte tyle ile kule potrzebne do unicestwienia go. Czy w tym Piekle na Ziemi można ocalić duszę? O tym opowiada ten film.
Rocznik 1973. Sanoczanin. Absolwent I LO w Sanoku im. K.E.N.